sobota, 21 lutego 2015

Rozdział 11 kłamstwa




W pałacu Dantego jestem już dwa może trzy tygodnie. Żyje mi się tu dobrze. Beztrosko. Coraz mniej myślę o Cero. Tęskniłam. Na początku. Myślałam o nim cały czas. Teraz jest inaczej. Dante ma trudny charakter. Jest trochę zamknięty w sobie. Nie mówi o uczuciach i stara sie nie mówić za dużo o sobie. Często chodzimy na spacery po jego niezwykłych ogrodach. Dziś wieczór mieliśmy z resztą takie same plany. Odszedł już od swojej reguły , że kobiety muszą nosić suknie , więc zakładam je tylko na czas posiłku , bo chcę jakoś mu podziękować ,że mnie to chowa.Właśnie ide korytarzem do sali gdzie sie umówiliśmy. Już się przyzwyczaiłam do przepychu i coraz bardziej było to dla mnie normalne.
-Moja pani-Przywitał mnie ciepłym uśmiechem.
Ja również odpowiedziałam uśmiechem.
-Co powierz na przejażdżkę po mieście?
-Jeszcze nigdy nie byłam w mieście.
-Kiedyś musi być ten pierwszy raz.- Zachęcił mnie.
-Ok , chodźmy.
Udaliśmy się w stronę karety. Była duża i czerwona. Królewska. Dante chodź był księciem to dla mnie zawsze był po prostu miłym i przystojnym Dante.
-Kiedy zobaczę Cero?-Zagadnęłam. To nie tak ,że mi na nim nie zależy. Ja po prostu mniej o nim myślę. Dante zapełnia mi większość czasu , czasem nawet łapie się na tym ,że o nim myślę.
-Cero? Odmówił przyjazdu.
-Oh , naprawdę?- byłam rozczarowana. Myślałam ,że pójdzie za mną wszędzie a tu co? Gdy był potrzebny to go nie było.W sumie to wcale nie był potrzebny.
-Miałem Ci go przekazać ,ale ni było okazji.-Wręczył mi list.

"Droga Evans,
Wiem ,że jesteś u szanownego Księcia.
Nie martwię się już , bo wiem ,że jesteś w dobrych rękach.
Poznałem nie dawno dziewczynę. Nazywa się Viola. Ma czarne włosy
i ciemne oczy. Jest prześliczna i strasznie miła.
Polubiłabyś ją. Kocham Cię i traktuje jak młodszą siostrę więc chce żebyś wiedziała ,że
może to szybko ,ale planujemy się poślubić"

                            Całuję 
                                          Twój Cero"

-Oh , poznał nową dziewczynę , Violę o ciemnych oczach.-Powiedziałam cicho.Byłam szczerze rozczarowana."Kocham Cię i traktuje jak młodszą siostrę". Wcale się nie zachowywał jak bym była jego siostrą. Może to ja źle odbierałam jego ruchy?"może to szybko ,ale planujemy się poślubić"
Miło że mówi. Teraz już wiem , na czym mam sie skupić. Na pewno nie na myśleniu o Cero. W końcu jest zachód słońca. Tuż obok mnie siedzi  niezwykle przystojny i uroczy Dante. Jedziemy razem na spacer. Tym sie muszę zająć. Czy Cero pisał by do mnie ""Droga Evans" a nie "Ev"? Ciekawe. Pomyśle nad tym kiedy indziej.
-Nie przejmuj się nim.-Dante objął mnie ramieniem. Dodało mi to otuchy. Uśmiechnęłam się.
-Dziękuję.- Powiedziałam kiedy pomógł mi wyjść z karety.
-Chodź idziemy nad jezioro , niedaleko miasta.
Przytaknęłam.
-Nie przejmuj się listem. Pozwoliłem sobie przeczytać. Jest głupi ,że nie widzi Twoich uczuć.
-A ty je widzisz ,że o tym mówisz?
-Ja widzę ,że jesteśmy przyjaciółmi.
-Tak?
-Zgadza się.
-Aha.
-Czemu masz taką minę?- przystanął.Chciałaś usłyszeć inną odpowiedź ,prawda? Ja spełnię każde twe życzenie , ale musisz mi powiedzieć o tym, czego chcesz.
-Nie chce słyszeć tego co chce. Chcę prawdy. To paranoja. Nie umiem Ci tego inaczej powiedzieć.
-Prawdy? 
-Kim dla Ciebie jestem?
-Jesteś moją panią.-Zbliżył się i objął mnie w pasie. Byłam od niego o pół głowy niższa. Patrzył mi głęboko w oczy. Byłam dla niego jak otwarta księga. Mógł czytać wszystko co było we mnie zapisane.
Pochylił się i był bardzo blisko mnie. Serce zaczęło mi bić. Delikatnie musną moje usta.
-Zostań moją księżniczką już na stałe.-Wyszeptał.
Patrzyłam dalej w jego głębokie oczy a on mnie pocałował.
-Ewans?-Drgnęłam na dźwięk czyjegoś głos a Dante tylko podniósł głowę.
-Czy ty sie własnie z nim całowałaś? Tak po prostu ? Zapomniałaś o mnie? Ja się martwię a ty tu urządzasz sobie romanse?- Cero stał dokładnie na przeciwko mnie czerwony i spocony .
Wiedziałam po prostu ,że Dante nie mówi mi prawdy. 
-Okłamałeś mnie!-Wykrzyknęłam w jego stronę i odwróciłam się do Cero.
-Czy to prawda?-powiedziałam dając mu rzekomo list od niego.
-Dziewczynę? Violę?-Powtarzał Cero podczas czytania. 
-Uknułeś to! Dante jesteś po prostu świnią! Ev wierz kto ta jest Viola? To jego siostra , która miała mnie złapać i zamknąć w celi puki nie zgodzisz się wyjść za Dante.
-Po co miał by brać mnie za żonę?
-Bo twój ojciec zataił przed Tobą ważną rzecz. Tak naprawdę to ty jesteś następna w drodze do tronu. To wszystko wyśpiewała mi ta twoja Vola.-Skierowany był w stronę Dante. Zbliżył się i z całej siły zamachnął. Dante był jednak szybszy i przechwycił cios ,rzucając Cero o ziemie.
-To było udawane? To wszystko?
-Brawo, dopiero on Ci to musiał powiedzieć?-Powiedział sucho.- Każe słowo było kłamstwem , ale on nie jest bez winy. Wcale nie wie tego od Violi. Ona tego nie wiedziała. Nie spotkał Cie przypadkiem ale celowo. Okłamywał Cie ze wszystkim. Jest taki sam jak ja. Tak samo Cię okłamał.
Świat runął w dół waląć mnie z całej siły w głowę.
-Oboje jesteście skończonymi kretynami-Wykrzyczałam i uciekłam do lasu obok jeziorka.

niedziela, 15 lutego 2015

rozdział 10




-Jaja sobie robisz , czy co? Co jest z tobą nie tak koleś? Pytał zupełnie poważnie?-Byłam śmiertelnie przerażona , nie wiedziałam co mam mam robić a tym bardziej co mam myśleć o tym co właśnie zrobił.

Puścił mnie , wziął moją rękę i delikatnie całując wyszeptał "wybacz mi to ,ale nie lubię gdy się mnie tak nazywa , więc proszę nie rób tego." Teraz był zupełnie inny , opanowany , spokojny , uprzejmy.
-Chodź , przygotowałem dla Ciebie pokój , przepraszam za to brutalne porwanie , ale sama byś się nie zgodził by tu przyjechać. Faktem jest , że Hak nie należy do najmilszych , wybacz.
Patrzyłam na niego z niedowierzaniem.
-Skoro sama bym nie przyjechała to coś jest na rzeczy , nie?
-Choć , przebierzesz się i wszystko Ci wyjaśnię.
-Gdzie ja jestem?
-Na terenie Wielkiego Królestwa a konkretnie w Wielkim Pałacu.
-Skąd ja....
-Reszta pytań jak już się przebierzesz - przerwał mi.
Już nie dyskutowałam. Udałam się grzecznie za Dante. Nie szliśmy długo. Po chwili znajdowaliśmy się już w pięknym pałacowym pomieszczeniu. Było ogromne i ślicznie zdobione. W wielkich oknach zawieszone były kremowe firanki a w pokoju dominowały jasne kolory przeplatające się z królewską czerwienią.
Dywany był szyte złotą nitką a w rogach pomieszczenia stały rzeźby wglądające na bardzo drogie.
Byłam oszołomiona.
-To jest hol pałacowy. Dość przyjemny ,ale w pałacu są ładniejsze miejsca.-Dante na chwile przystanął po czym ruszył dalej krętym korytarzem. Tak samo jak pokój , korytarz wypełniały jasne kolory i królował w nim dostatek i przepych.
-Oto twój pokój. Mam nadzieje , że spełni twoje oczekiwania.-Wskazał ostatni pokój po prawej.
Nerwowo weszłam i stanęłam jak wryta. Jak na sypialnie pokój był przeraźliwie duży. Na samym środku na jedwabistym dywaniku stało łóżko z baldachimem. Na ścianach wisiały obrazy a całość dopełniał śliczny widok z okna na zielone tarasy i rumieniące się na niebiesko strumyki i fontanny.
-Niesamowicie.- wyszeptałam. Widok zaprał mi dech w piersiach.

-A więc mojej małej księżniczce sie podoba ,co?- Z radością patrzył na mnie.
-Jest niesamowicie- Weszłam głębiej ,żeby dokładniej się rozejrzeć. Na łóżku leżały czyste ubrania , a w sumie tylko jedno ubrania , które ludzie często nazywają "sukienką". Dla mnie i to słowo i samo ubranie było obce. Zawsze zachodziłam w głowę jak można w takim czymś chodzić. 
-Jak już się umyjesz i ubierzesz kamerdyner , który będzie czekał za drzwiami zaprowadzi Ci do mojego pokoju.- Pożegnał mnie promienistym uśmiechem i wyszedł.
Dobra , łazienka. Gdzie ona jest? Strzelam , że prowadzą do niej jedyne drzwi w tym pokoju. Nie myliłam się. Mosiężne drzwi przypominające małe wrota prowadziły do kolejnego zachwycającego pokoju. Jak okazała może być łazienka zapytacie? Normalnie. Ta którą miałam przed sobą właśnie taka była. Dominowała w niej biel i złoto , czasem niewinnie wkradł się błękit a brąz delikatnie zdobił śnieżnobiałe kafelki drobnymi wzorkami. Istne cudo. Wanna była tak wielka , że pomieściła by z 6 osób. To bardzo zachęcało , żeby z niej skorzystać. Tak jak chciałam , tak zrobiłam i po jakiejś godzinie byłam gotowa by założyć tą suknie , która czekała na mnie w sypialni. Pasowała jak ulał. Na górze była obcisła a na dole lekko się rozszerzała. Na szczęście nie była różowa jak te "księżniczkowe" z bojek ,które znam , ale kremowa z czarnymi elementami.
-Wyglądam zabójczo-mruknęłam do siebie przeglądając się w lustrze.-Jeszcze włosy. Może kok? Nie, po prosty je przeczesze i zostawię rozpuszczone. 
-Panienko Evans-Kamerdyner zapukał do drzwi- Już pora.
-Oczywiście- wyszłam do niego.
-Niesamowicie pani wygląda.-przez twarz przeleciał mi uśmiech.

 **
-A więc moja droga nazywam się Dante, to mój zamek a ja sam jestem księciem całego Nowego świata , Małej i Dużej wioski. Na razie władze sprawuje mój drogi ojciec ,ale to tylko kwestia czasu kiedy ja przejmę tron. Oczywiście nie zwracaj się do mnie per pan czy coś , mów mi po imieniu. Jesteś moim gościem a jak sama wiesz gość liczy się przede wszystkim.- Dane siedział ubrany w smoking na alabastrowym czerwonym fotelu i popijał herbatę. Siedziałam naprzeciwko niego i wpatrywałam sie niego.
-Książe? To jakiś żart? Skoro jesteś księciem to po co mnie sprowadziłeś i po co mi tak wystawna kiecka?
-Spokojnie , mam swój cel w sprowadzeniu Cie tutaj. A sukienka jak przystało na królewski dwór musi obowiązywać.
-Ale który my mamy wiek? 18sty? 
-Obowiązują , bo mam sentyment do tradycji. Kiedyś się poznaliśmy , pamiętasz? Przedstawiłem się jak Dominik. Rozmawialiśmy o twoim motorze. Piękny klasyk.
-Niemożliwe! Dominika pamiętam bo był to jedyny człowiek , którejo lubiłam w Małej Wsi , ale on miał zielone oczy i jasne włosy!
-Każdy się zmienia.
-To niemożliwe. okłamujesz mnie. -Powiedziałam sucho i wstałam z fotela i skierowałam swoje kroki do wyjścia.
-Poczekaj , daj mi szanse , poznasz mnie i sama się przekonasz.
-Zostawiłam w Mieście Przełęczy kogoś niezwykle ważnego! Muszę tam wracać.
-Nie mówisz o motorze , prawa?
-Nie- mój głos sie załamał. Byłam niepewna tego co mówię. Co z Cero? Przecież troche razem przeszliśmy. To co tu mam , czy to jest dla mnie? Jeśli on mówi prawdę , to naprawdę to może być ten dominik z którym tak dobrze mi się rozmawiał jeszcze kiedy byłam dzieckiem. Co mam robić?
-To ten chłopak , prawda?-Widać było w jego oczach smutek. Był naprawdę smutny , że nie chce być tutaj tylko tam , z Cero.
-Ja- Dalej się wahałam.
- Sprowadzę go tutaj. Będziesz szczęśliwa?
- Możesz to zrobić?
-Oczywiście.
Podszedł do mnie i delikatnie mnie przytulił.
-Dla Ciebie wszystko , moja księżniczko - wyszeptał mi do ucho.
T co czułam kiedy mnie przytulał było tak niezwykłe , że nawet nie umiałam określić jakie uczucia temu towarzyszą. Cero było moim małym tajemnym światem ale Dante był tajemniczy , skryty i intrygujący, To co miał w sobie po cichu kazało mi zostać z nim. Przynajmniej po to by sie dowiedzieć skąd ta jego tajemniczość.

niedziela, 8 lutego 2015

Rozdział 9 Rozłąka



Nie wiem ile czasu minęło. W każdym razie trochę. Po jakimś czasie po prostu odpłynęłam. Nie wiem co sie stało. Straciłam przytomność? Możliwe.
   Pokój w , którym teraz siedziałam przypominał trochę cele. W sumie , to on był celą. Starą brudną śmierdzącą stęchlizną i pleśnią celą w , której najwyraźniej ktoś mnie zamknął. W celi byłam tylko ja. Tak mi się zdawało.
-Księżniczko!- Zawołał mnie ktoś z daleka.-Tu jestem, ale Cie urządzili! Porządnie im przeszkadzałaś skoro Cie związali ,co?
Fakt , byłam związana. Siedziałam na krześle. Zadziwiające było jednak to ,że nikt mi nie zakneblował ust. Miałam jedynie ślad odrywania taśmy ,którą przykleił mi ten ohydny facet ,którego spotkałam pod sklepem.
Powoli zaczęły doganiać mnie fale bólu. Był nagły i silny.Zaczęłam się krzywić i wyginać w każdy sposób , by tylko w jakiś sposób przerwać narastający pisk w moich uszach. Moje myśli plątały się i biły między sobą. "Gdzie ja jestem?" , " Co sie dzieje?". Płaczliwie próbowałam cokolwiek powiedzieć , ale udało mi się wydać z siebie tylko stęknięcie.
-Coś ty taka?-Z cienie wyłoniła sie postać starszego człowieka. Na jego skórze było widać zmarszczki. To był człowiek zmęczony życiem a jednak dalej sie uśmiechał.
Usłyszałam jak ktoś schodzi po schodach.
-To pewnie Panicz Dante. Dziecko ,nie mów nic co, mogło by go obrazić bo ukarać Cie , a jego kary są srogie.- Mówiąc to pokazał mi swoją dłoń. Miał tylko kciuka. -Widzisz? Kiedyś powiedziałem coś nie właściwego.
-No , widzę że ty Stefanie już poznałeś naszą piękną Evans?
Ten cały Dante nie wyglądał na jakiegoś złego przestępce. Był wysoki , miał czarne krótkie włosy i lekki zarost. Ciemne , prawie czarne oczy mieniły się szkarłatnym połyskiem. Jego szyję i ręce oplatały tatuaże.
Głos miał przyjemny , głęboki i przenikający.
-Evans , wyglądasz na taką przerażoną. Boisz się?
Nic nie powiedziałam. 
-No odezwij się. Chcę Cie usłyszeć. Proszę , zrób to dla mnie.-głaskając mnie po włosach uśmiechnął sie.
-Jaa- udało mi się wykrztusić tylko to.
-No widzisz? Nic trudnego.- Rozwiązał mnie i podał rękę.
-Czego chcesz? -jęknęłam.
-Teraz to chce pomóc Ci wstać.
Nie wiedziałam co zrobić. Odtrąciłam jego dłoń i sama wstałam jednak nie wyszło mi to za dobrze bo po chwili zaczęłam sie kiwać.
-Uważaj , jeszcze się przewrócisz.-Powiedział to z taką troską ,że nie mogłam uwieżyć.
-Wiesz co! Ty...-Wykrzyknęłam.
-Evans?-Patrzył na mnie pytająco.
-Kim ty jesteś! Co ty sobie wyobrażasz? Ściągasz mnie tu , porywasz a teraz udajesz miłego zatroskanego Pana ,który przybył mi pomóc.
-Evans  , boisz się śmierci?
-Co?
Patrzyłam na niego i próbowałam pojąć o co mu chodzi
-Czym ona jest dla Ciebie , co?
Milczałam. Ten facet to jakiś wariat! Na pewno.
-Dla mnie śmierć, To zabawne słowo. Po w sumie dla niektórych to kara , dla niektórych wyzwolenie a dla niektórych nagroda. Czym jest dla mnie? Jest końcem. Może będzie happy endem albo może być tym złym zakończeniem. Śmierć to moment kiedy organizm przestaje pracować , serce staje a my przestajemy żyć i tyle. Nie ma duszy. Nie ma ducha. Jesteśmy my. To jacy jesteśmy to nie kwestia ducha ,ale mózgu i otoczenia. Śmierć to koniec nas ale początek kogoś innego. My umieramy , zwalniamy miejsce a ktoś nowy przychodzi i żyje na naszym miejscu , tak jak my żyjemy na czyim
ś. Evans, twoja śmierć , czym jest dla Ciebie? Nagrodą , karą? Czym?

-Jaka moja śmierć- wyszeptałam.
-Kiedyś wszyscy umrzemy.

-Nie wiem.
-Ja też nie wiem czym była by moja śmierć.
-To po co pytasz się o to mnie?!
-To proste.
-Serio?-zapytałam z ironią w głosie.
-Tak. Byłem ciekawy odpowiedzi.
-Ah, już wiem, ty jesteś wariatem!To wszystko wyjaśnia.
Dante nie miał już przyjaznego wyrazu twarzy ,ale nijaki. Nie można było wyczytać z tego żadnej emocji.
Podniósł rękę i wziął lekki rozmach. po chwili mój policzek zrobił się czerwony. Dawny ból wrócił z powrotem i przyprowadził ze sobą jeszcze osłupienie. Uderzy mnie. W jednej chwili rzuciłam sie na niego próbując mu oddać ale bez problemu złapał mnie i obiło.
-Puszczaj mnie wariacie!-krzyczałam.
-Oj kochanie, spokojnie , wszystko będzie dobrze, przepraszam. Poniosło mnie. Nie nazywaj mnie tak więcej.-Znowu był uśmiechnięty. Minęło parędziesiąt sekund a ja poczułam jego usta na swoim policzku. Pocałował mnie.