niedziela, 7 grudnia 2014

Początek świata czyli roździał 1


Zawsze chciałam coś zrobić w życiu jednak planu nigdy nie potrafiłam obmyślić.
 Zawsze bywałam to tu to tam ,nigdy nie miałam stałego miejsca. Domu gdzie mogę
 wrócić i kota który przemyka po kątach dziko ganiając za pająkami czy innymi
  cztero bądź więcej nożnych stworzeniami. Nigdy niczego nie kończę i zawsze
wiem lepiej. Właśnie przyjechałam do Dużej Wioski. To taka miejscowość.
 Dzielimy świat na Nowy świat( w którego skład wchodzą : Nowe Królestwo ,
 Tereny Wielkiego Cesarza i Mała i duża wioska) i na Świat Stracony ,który nikt
 już nie zamieszkuje. No tak nam mówią. Ponoć podczas wielkiej burzy ,którą mieliśmy
 lata temu spłonęła cały dzisiejszy Świat Stracony. Ucierpiało w tedy mnóstwo ludzi.
Ja jestem Evans. Od kiedy skończyłam zaledwie 16 lat jestem w ciągłej podróży.
Najgorsze jest ,że nie mogę przestać. Cały czas uciekam. Przed przeznaczeniem?
Co za ironia... Gdy miałam 2 lata niechcący ugryzłam rękę pewnego mściwego
i bezlitosnego człowieka. On chciał mnie zabić za ten niesamowity czyn jednak mój ojciec sie postawił. Kazał mi i mojej matce uciekać a sam został tam i nigdy nie wrócił.
W którąś z niedzielnych wieczorów mężczyzna ten nas znalazł , moją
matkę zabił ,jednak mnie nie zdążył gdyż ktoś mnie zabrał z domu już wcześniej.
Nie tam jakiś byle ktoś. To był najlepszy przyjaciel mamy ,który mnie wychowywał
do 16 urodzin , potem dał motor , plik dolarów i paszport i powiedział
"Jedź i nie daj sie złapać. Kiedyś znajdziesz "Akkolitów". Nie, oni znajdą Ciebie i Ci pomogą.
 Do tego czasu nie masz prawa być gdzieś więcej niż trzy dni" Więc jeżdżę
od miasta do miasta od wsi do wsi i szukam tych co mają znaleźć. To moja misja. Misja niemożliwa.

2 komentarze: