poniedziałek, 29 grudnia 2014

Rozdział 4 Historia Cero

-Byłam w tedy małym chłopcem , miałem 3, 4 latka nie więcej. Mieszkaliśmy na terenie granicznym obok małej wioski.
-Mieszkaliśmy?
-Ja, mama i tata. Kochałem ich ponad wszystko a oni mnie. Mieliśmy duży dom, sama wiesz ,że na terenie granic wszystko jest tanie bo ludzie nie kupują tam niczego , boją się że zarażą się chorobą po pożarową.
Tata załapał się do wojska przygranicznego. Jego celem było patrolowanie granicy muru. Podziwiałem go za to ,że co dzień zabijał setki chorych by nam żyło się bezpiecznie, ale moja matka tego nie popierała. Pewnego ranka zostawiła nas. Po prostu wyszła z domu i nigdy nie wróciła. Żyłem z nadzieją że wróci. Ze kobieta ,którą ja i mój ojciec kochamy ponad życie wróci do nas,ale tata wiedział ,że nie wróci. Mówił mi o tym i brutalnie zabiła we mnie te nadzieje ,którą miałem do 13 roku życia. W końcu zrozumiałem czemu mama odeszła. Przypadkowo znalazłem list, który napisała do mnie i schowała starannie ,żeby ojciec nie mógł go znaleźć.-Cero wyciągnął z kieszeni karteczkę , była bardzo pognieciona.Zaczął czytać-" Drogi synku, wiedz ,że odeszłam nie dlatego że Cie nie kocham ,bo kocham i zawszę będę, odeszłam dlatego bo twój ojciec jest ślepy na cierpienie ,co dzień morduje niewinnych. Dobrze wie że na terenie Nowego Królestwa jest lek. Lek na tą straszną chorobę. Niestety cesarz nie udostępni go nam. Jest za bardzo zaślepiony własnym bezpieczeństwem.Nie mogę patrzeć jak twój ojciec zabija tych ludzi po mimo że da się ich wyleczyć. Możliwe ,że gdy to czytasz ja już nie żyję ale ,jeśli się postarasz ty możesz dać lek światu.
Wiem jak to brzmi, bajkowo. Zabawa w super bohaterów i tak dalej, ale nad tym pracuje mnóstwo ludzi i wiem,że ty też możesz. Na terenie wielkiego cesarstwa , w samym centrum mieszka Marissa, moja przyjaciółka. Ona Ci powie wszystko co musisz wiedzieć na ten temat. Jesteś moją małą nadzieją. Kocham Cie , mama." Po przeczytaniu tego , wzięłam pieniądze z portfela ojca i po prostu wyszedłem. Szedłem parę dni , aż udało mi się uciec z Nowego Świata. uciekłem do Świata straconego. Mieszkałem z nimi , mówiłem jak oni i jadłem z nimi. Wszystko co umiem zawdzięczam mi i właśnie dla nich che znaleźć ten lek i jakoś im przemycić. Nie mam pojęcia jak ,ale to zrobię.
-A jak znalazłeś się na tym klifie?
- Udałem się do tajemnego przejścia przy granicy środkowej a tam przemycili mnie znajomi. Szedłem parę dni aż spotkałem Ciebie. To w sumie tyle.
-Lek na chorobę po oparzeniową?  Niemożliwe.
- Sam nie wierzyłem i nie oczekuje,że mi uwierzysz. To jest moje życie.
-Powiedzmy ,że wierz, co dalej? Mówisz mi to w jakimś celu?
-Chciałem ,żebyś mi zaufała. Jestem tu nielegalnie i jeśli mnie ktoś okryje ,to zabije na miejscu.-Cero miał pochmurną minę. Przez całą opowieść nie ruszył się z miejsca choć ja robiłam to tysiące razy
-Dobra , niech Ci będzie Twoja mama wynalazła lek na tą chorobę. Ty go chcesz znaleźć. czemu Ci go po prostu nie da?
-Wynaleźli go lekarze Cesarza. Ona go nie miała ,ona jedynie wiedział gdzie można zacząć go szukać.
-Żyłeś za granicami Muru, więc umiesz się bronić, prawda?
-Tak , po co Ci akurat taka informacja?
-Przydasz mi się a ja Tobie-powiedziała sama nie wierząc co wymyśliłam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz