niedziela, 14 grudnia 2014

Rozdział 2 Spotkanie




-Ej ty- usłyszałam głos za swoich pleców. Obróciłam się , obejrzałam i ku mojemu zdziwieniu przede mną stał wysoki facet o kruczoczarnych włosach przynajmniej do pasa spiętych w kucyk.
 Był niechluje ubrany aczkolwiek to dodawał mu urody.
est wcześnie rano. Stoję i oglądam wschód słońca nad pięknym morzem.
Kiedyś było więcej takich klifów ale niestety nie można już na nie wjechać ani nawet dojść. Nic już teraz nie można.
 Ten widok skłania mnie do refleksji. Jaki był ten nasz świat przed pożarem?Jacy byli ludzie? Co się zmieniło?
-Kim jesteś?Masz trzy minuty na odpowiedź potem stąd jadę.- Mój głos był nie
spokojny ale stanowczy.
- Ej , spokojnie , czemu od razu tak panikujesz?
- Chłopak stał w miejscu bawiąc się swoim warkoczykiem i spoglądając na mnie z ukosa.Nie wiem czemu ,ale zaraz jak ktoś sie do mnie
odzywa mam wrażenie ,że przyjechał tu żeby mnie złapać i wydać ludziom ,którzy mnie szukają,
-Nie wiem co Ci jest ,ale  to Ci nie służy. Powiedz co taka porządna osoba robi pod granicą?
-Ja po prostu... zwiedzam- wymigałam sie od odpowiedzi i teraz ze zwycięsko miną zadawałam kolejne pytanie-A ty co tu robisz o takiej porze?
-Ja? - chłopak chwile sie zastanawiał a po tym z uśmieszkiem odpowiedział
"Zwiedzam sobie"
-Zwiedzasz? O szóstej rano?
-Widzisz sama ,że twoja odpowiedź była głupia-skwitował szybko.
-Dobra ,dobra.-ucięłam- Ja... Powiedzmy ,że muszę być cały czas w podróży.
Pochodzę z Nowego Królestwa. Tam sie urodziłam i wychowywałam do czasu.
-Taka odpowiedź podoba mi się bardziej. Jestem Cero i pochodzę ze Świata straconego.
-Co!? Ja kto ze Świata Straconego? Myślałam że mówimy sobie prawdę a tym czasem
ty robisz sobie jaja. Dzięki.
-Nie robię sobie jaj. Poważnie. Wam tam wmawiają ,że na ziemiach spalonych nikt nie
mieszka bo wielki mur dookoła was broni ale sie mylicie. My tam jesteśmy ,żyjemy i dajemy sobie rade. Ta wasza bezpieczna osłonka to bzdura! Nie znacie bólu i cierpienia ani strachu
towarzyszącego każdemu nowemu dniowi. Myśl że możesz zachorować na tą
całą chorobę po pożarową i
że nie ma na to lekarstwa jest przeraźliwa i nie do zniesienia.
-Akurat o strachu wiem więcej niż Ci się wydaje.- burknęłam cicho tak by nie usłyszał.
-Serio?- zapytał. No a jednak, usłyszał co mówiłam i to całkiem nieźle
Nie zbyt wierze jesteś kolejnym dzieckiem wychowanym na złotych zasadach królestwa
 czyli :"służ nam a my będziemy służyć Tobie.
-Nie, raczej "uciekaj, bo jak nie zdążysz to ktoś cie zabije" Burknęłam jeszcze ciszej ,ale to też usłyszał.
-Uciekaj? Więc to jest to twoje zwiedzanie ,tak?
-Mniej lub więcej.
-Słuchaj ,więc pewnie cały czas zmieniasz miejsce pobytu i podróżujesz z wioski do wioski?
-Mniej lub więcej- powtórzyłam.
Słuchaj , ja też muszę odwiedzić pare wiosek a nie mam transportu ,za to znam sie na drogach i mam pieniądze, no i masz przyjemność spędzać czas z moją skormną osobą rzecz jasna!
-Bardzo skormną. Dobra chcesz razem podróżować przez jakiś czas,tak?
 Może jestem zbyt łatwo wierna , głupia i naiwna ale samotność mi sie znudziła a
na dostatek pieniędzy też nie narzekam.
-Czyli umowa stoi?
-Wygląd na to ,że tak. Rozumiem nam obojgu zależy na poruszaniu się szybko
i nie rzucaniu się w oczy?
-Spokojnie , nikt nas nie znajdzie , obiecuje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz